Mill i cnotliwy krąg pewności siebie dzięki autokorekcie
Rozumowanie Johna Stuarta Milla jest często przywoływane w debatach na temat dezinformacji – zarówno przez osoby obawiające się interwencji państwa, jak i tych, którzy chcą chronić swobodny przepływ informacji. Warto zaangażować Milla, który jest jednym z wielkich obrońców wolności w kanonie filozofii. Swobodny przepływ informacji ma kluczowe znaczenie dla jego filozofii naukowej i praktycznej. Mill badał konsekwencje jawnej perspektywy empirycznej, ale połączył ją z romantycznym ruchem poetów XIX wieku, który był wówczas czymś świeżym i nowym, ponieważ poezja wprowadziła ożywienie w jego życiu. Mill był wychowywany surowo, być może nawet tyranicznie, przez ojca, który chciał stworzyć wielki umysł. Jego opublikowana w 1859 r. książka O wolności pozostaje rozstrzygającą promocją liberalnej idei, że wolność jednostki jest najlepszą drogą do szczęśliwego i sprawiedliwego społeczeństwa. Jego implikacje do dezinformacji są mniej wyraźne, niż wielu mogłoby się spodziewać.
Mill i Mill
John Stuart Mill urodził się w Pentonville w Anglii w 1806 roku i stał się jednym z ojców nowoczesnego liberalizmu. O jego młodości wiemy bardzo dużo, ponieważ obszernie ją udokumentował w autobiografii. John był synem Jamesa Milla, który wraz z Jeremym Benthamem był wpływowym orędownikiem rodzącego się wówczas ruchu utylitaryzmu. Ogólnie rzecz biorąc, twierdzili oni, że moralnie słuszne postępowanie to takie, które przynosi najwięcej dobra. Utożsamiali dobro z przyjemnością, więc podobnie jak Epikur byli hedonistami w kwestii wartości.
Choć James Mill propagował przyjemność, wychowywał Johna w wyjątkowo surowy sposób. Wyraźnie dążył do stworzenia geniusza, który mógłby wspierać sprawę utylitaryzmu. Ojciec nie pozwalał mu bawić się z innymi dziećmi. Od trzeciego roku życia uczył się greki. W wieku ośmiu lat przeczytał już wiele greckich klasycznych dzieł i znał historię, arytmetykę, fizykę i astronomię. Później Mill cierpiał z powodu długich okresów smutku, a nawet rozważał samobójstwo. Ponieważ jego powrót do zdrowia był inspirowany poezją romantyków, Mill zdał sobie sprawę, że filozofia Oświecenia opisuje tylko „jedną stronę prawdy”. Od tego momentu dążył do zbliżenia kultury uczuć i sprawiedliwego społeczeństwa.
Prawda nie istnieje poza krytyką
W porównaniu z Kantem Mill utrzymuje, że wiedza a priori dotycząca obiektywnych faktów nie jest możliwa. Umysł nie zajmuje wzniosłego miejsca w porządku rzeczy, lecz zamiast tego jest częścią natury. Dlatego też Mill argumentuje, że wiedzę można uzyskać jedynie poprzez obserwację empiryczną i rozumowanie, które odbywa się na podstawie takich obserwacji. Z tego powodu Mill jest uważany za naturalistę, którego idee dotyczące myślenia są bliższe Hume’owi niż Kantowi czy Platonowi.
Rozumowanie Milla, jakkolwiek różne od rozumowania Hume’a, jest w pewnym stopniu optymistyczne. Mill charakteryzuje historię nauki jako łączenie naszej wiedzy przez rozum indukcyjny, ale także rozwój naszej wiedzy o rozumie indukcyjnym. Wiedza łączy i robi to coraz skuteczniej. W miarę jak człowiek uczy się coraz więcej o wszechświecie, indukcja staje się coraz bardziej zakorzeniona w naszym istnieniu. Stopniowo człowiek staje się bardziej samokrytyczny i systematyczny. Niemniej jednak, jako że indukcja zawsze opiera się na obserwacji empirycznej, nowe dowody potencjalnie zawsze oznaczają, że musimy skorygować nasze rozumowanie. Prawda jest tymczasowa, ponieważ jutro możemy zdać sobie sprawę, że cały czas się myliliśmy!
Ta zasadnicza gotowość do przyznawania się do błędów i korygowania poglądów leży u podstaw siły nowoczesności. Jeśli jakieś stanowisko przetrwało wiele (intelektualnych) ataków, to musi być solidne, bo z zasady nie jesteśmy do niego przywiązani. Paradoksalnie, człowiek częściej ma rację właśnie dlatego, że jest niepewny!
Wolność słowa – mądra, korzystna i sprawiedliwa
Ten tymczasowy element łączy filozofię teoretyczną Milla z jego filozofią praktyczną. Ta otwartość jest w rzeczywistości kamieniem węgielnym poglądów politycznych Milla, które są wyrażone w jego dziele O wolności. Centralnym punktem książki jest tak zwana „zasada szkody”. Utrzymuje ona, że działania poszczególnych ludzi powinny być ograniczane tylko po to, by zapobiegać wyrządzaniu szkody innym ludziom:
„Jedynym celem, dla którego można zgodnie z prawem sprawować władzę nad członkiem cywilizowanej społeczności, wbrew jego woli, jest zapobieganie krzywdzeniu innych”.
O wolności zdecydowanie broni również wolności słowa. Mill zasadniczo przedstawia trzy argumenty za wolnością i przeciw cenzurze. Po pierwsze, argument epistemologiczny. Nigdy nie można być całkowicie pewnym co do tego, że uciszana osoba może mieć (częściowo) rację. Użyteczne jest także konfrontowanie się z błędnym rozumowaniem, które zmusza do ponownego przemyślenia swoich poglądów i nie pozwala im stać się dogmatami. Co więcej, ludzie są bardziej skłonni do porzucania błędnych opinii, angażując się w otwartą rozmowę. Po drugie, argument utylitarny. Według Milla konkurujące ze sobą idee są korzystne dla społeczeństwa. Ostatecznie doprowadzi to do najlepszych rozwiązań dla społeczeństwa. Często wiąże się to z ideą „targowiska idei” – z konkurujących ze sobą idei wyłoni się prawda. Po trzecie, rozumowanie Milla ma aspekt romantyczny. Cenzurowanie człowieka jest złe, ponieważ ma on prawo do wyrażania siebie i samorozwoju.
Wolność – tak, ale jak?
Mill był świadomy, że wolność potrzebuje czegoś więcej niż tylko instytucji gwarantujących wolność. Według niego nie tylko państwo, ale i społeczeństwo mogło zaszkodzić swobodnemu przepływowi idei. Słusznie przewidział, że w masowych społeczeństwach demokratycznych nieformalne działanie presji i oczekiwań społecznych może być również tyrańskie. Z tego powodu Mill bronił wolności człowieka przed interwencjami rządu, ale także przed nakazami społeczeństwa, tradycji i zwyczajów, które według Milla mogłyby zdusić indywidualność. W rzeczywistości dla Milla największym zagrożeniem nie była cenzura rządowa, lecz cenzura społeczna. Innymi słowy, kultura nietolerancji wobec ludzi, którzy ośmielają się myśleć inaczej.
Co to oznacza dla świata dezinformacji? Oczywiście Mill nie pisał o tym wprost. Napisał jednak, że mimo wszystko niektóre sposoby przedstawiania argumentów „mogą słusznie spotkać się z surową krytyką”. Miał na myśli przemówienia, które miały na celu „ukrycie faktów lub argumentów, zniekształcenie elementów sprawy lub fałszywe przedstawienie przeciwnej opinii”. Celowe przedstawianie nieprawdziwych informacji może wpisywać się w te kategorie. Mill nie był więc kategorycznie przeciwny cenzurowaniu tych, którzy działają w złej wierze, choć ostrzegał, że trudno rozstrzygnąć, kto rzeczywiście działa w złej wierze. Prawdopodobnie Mill nie sprzeciwiłby się kategorycznie katalogowaniu zagranicznej ingerencji za pomocą fałszywych informacji, realizowanych, finansowanych lub wspieranych przez podmiot państwowy, tak jak ma to miejsce w przypadku EUvsDisinfo.
Innym aspektem zagrożenia dezinformacją jest technologia i to, kto ją kontroluje. Z punktu widzenia konkurencji nietrudno sobie wyobrazić, że Mill byłby zaniepokojony koncentracją władzy w ramach platform.
Ponadto w domenie technologii informacyjnej stosowanie koncepcji Milla dotyczących wolności i szkody nie jest już tak oczywiste. Jako że platformy tworzą środowiska, których celem jest utrzymywanie uwagi użytkowników przez jak najdłuższy czas (i odnoszą w tym sukces), podczas gromadzenia danych użytkownicy mogą nie być w pełni świadomi, że wyrażają zgodę na skuteczniejsze ukierunkowywanie reklam, a w niektórych przypadkach mogą być prowadzeni do znanych złośliwych szerzycieli fałszywych informacji – dobrowolność użytkowników jest raczej wątpliwa.
Daremnie jest przenosić myśli wielkiego filozofa z przeszłości na problemy dzisiejszego świata. Mimo to dla wielu kuszące jest odczytanie O wolności jako ostatecznego argumentu przeciwko wszelkim działaniom rządowym w obliczu dezinformacji. Nie możemy jednak redukować obrony Milla otwartego procesu poszukiwania prawdy, jego ostrzeżeń przed rządową i społeczną cenzurą oraz jego uznania dla ekscentrycznej jednostki do tak wąskiego stanowiska. Jego idee są po prostu zbyt ważne i interesujące, by to robić.