Ping pong w sprawie paktu

Kreml o pakcie Ribbentrop–Mołotow
Jedną z cech prowadzonych przez Kreml działań dezinformacyjnych jest brak spójności. Media rozpowszechniają dziesiątki różnych kłamstw na temat istotnych kwestii takich jak sprawa Skripala i lot MH17… Obserwujemy to także w przypadku dezinformacji dotyczącej II wojny światowej i paktu Ribbentrop–Mołotow. Kreml niczym piłeczka pingpongowa odbija się pomiędzy wychwalaniem go a potępianiem.
Pod koniec maja deputowany rosyjskiego parlamentu Aleksiej Żurawlow wystąpił z wnioskiem o potępienie (ping) rezolucji potępiającej pakt Ribbentrop–Mołotow (pong) z 24 grudnia1989 roku. Zdaniem Żurawlowa parlament sowiecki działał pod wpływem sił zewnętrznych:
Decyzja ta jest sprzeczna z zasadami sprawiedliwości historycznej i została podjęta w kontekście narastającej niestabilności politycznej tamtych czasów, a także pod wpływem nacisków obcych mocarstw. Decyzja została przygotowana przez Komitet do oceny politycznych i prawnych konsekwencji sowiecko-niemieckiego paktu o nieagresji z 1939 roku oraz nie opierała się na zasadach obiektywizmu i braku stronniczości.
Decyzja z 1989 roku oznaczała formalne uznanie przez Związek Radziecki, że pakt Ribbentrop–Mołotow stanowił złamanie zobowiązań ZSRR wobec państw sąsiednich:
Kongres zauważa, że w okresie tym stosunki ZSRR z Estonią, Łotwą i Litwą były regulowane szeregiem traktatów. Zgodnie z traktatem pokojowym z 1920 roku i paktami o nieagresji z lat 1926–1933 umawiające się strony zobowiązały się do wzajemnego szanowania swojej suwerenności, integralności terytorialnej i nienaruszalności bez względu na okoliczności. Podobne zobowiązania Związek Radziecki przyjął wobec Polski i Finlandii.
We wrześniu 2019 roku, w 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej, Parlament Europejski przyjął rezolucję nawiązującą do powyższego stanowiska sowieckiego parlamentu, na którą Kreml zareagował wściekłością. Rosyjskie media rozpoczęły kampanię przedstawiającą Polskę i zachodnie potęgi jako głównych sprawców wybuchu II wojny światowej. Rosyjska państwowa agencja informacyjna Sputnik zaciekle atakowała Polskę.
Pakt o nieagresji
Pakt Ribbentrop–Mołotow stworzył Hitlerowi i Stalinowi warunki pozwalające na ekspansję terytorialną. Sam w sobie nie wywołał on wojny, ale ją umożliwił, dając obu stronom swobodę działania. Józef Stalin określił związek pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim jako „przyjaźń scementowana krwią”.

W telegramie do nazistowskiego ministra spraw zagranicznych Joachima von Ribbentropa w grudniu 1940 roku Stalin pisze: „Scementowana krwią przyjaźń pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim ma wszelkie szanse na trwałość i zażyłość”.
Pakt Ribbentrop–Mołotow umożliwił Związkowi Radzieckiemu rozszerzenie swojego terytorium kosztem sąsiadów. Finlandia i Rumunia zostały zmuszone do odstąpienia dużych części swoich terytoriów, Estonia, Łotwa i Litwa zostały zajęte i zaanektowane, a wszystko to w porozumieniu z nazistowskimi Niemcami. Kreml przez kilka lat starał się zaprzeczać istnieniu tajnych protokołów przedstawiających zakres interesów hitlerowskich Niemiec i sowieckiej Rosji. Spośród sygnatariuszy traktatu tylko Związek Radziecki zachował ziemie uzyskane na mocy porozumienia.
To skomplikowane. Wcale nie.
Pakt Ribbentrop–Mołotow nie jest skomplikowaną kwestią. Jest dobrze udokumentowany, a wszystkie dokumenty od kilkudziesięciu lat są dostępne. Przyczyny i skutki zostały dokładnie zbadane i są dziś dobrze znane. Jednak Kreml nie wie, jak się do nich ustosunkować. Powyżej czytamy, że sowiecki parlament potępił pakt w 1989 roku. Władimir Putin odniósł się do tego w wywiadzie dla dziennika „Gazeta Wyborcza” z 2009 roku (link do artykułu – oficjalne rosyjskie tłumaczenie):
Niemoralny charakter paktu Ribbentrop–Mołotow został poddany dokładnej ocenie przez nasz parlament.
Pięć lat później, w 2014 roku, prezydent Rosji zmienił zdanie na temat paktu:
Związek Radziecki podpisał z Niemcami pakt o nieagresji. Dziś słyszymy: „To źle”. Ale czy to faktycznie źle, że Związek Radziecki nie chciał wojny? Co w tym złego?
A potem znów wypowiedział się o nim negatywnie w tym niedawno opublikowanym artykule na temat lekcji, jakich uczy nas historia:
Pozwolę sobie również przypomnieć, że Związek Radziecki dokonał oceny prawnej i moralnej tzw. paktu Ribbentrop–Mołotow. Rada Najwyższa w uchwale z 24 grudnia 1989 roku oficjalnie potępiła tajne protokoły jako „akt władzy osobistej”, który w żaden sposób nie był zgodny z „wolą narodu radzieckiego, który nie ponosi żadnej odpowiedzialności za tę zmowę”.
Ten niejednoznaczny stosunek do przeszłości Rosji stwarza problemy nawet dla tych, którzy chcą wspierać działania Kremla w zakresie wykorzystywania historii jako narzędzia politycznego. Jeden z kremlowskich historyków wyraża irytację tym ciągle zmieniającym się stanowiskiem:
Podsyca to działania opozycji. Przykładem mogą być wypowiedzi naszych urzędników, którzy twierdzą, że pakt Ribbentrop–Mołotow to wielkie zwycięstwo sowieckiej dyplomacji. I to pomimo tego, że Władimir Putin w przemówieniu na Westerplatte jasno powiedział, że pakt Ribbentrop–Mołotow nie jest powodem do dumy, że go żałujemy i że było to ogniwo w łańcuchu wydarzeń, w którym nie tylko my braliśmy udział. Ale już w 2014 roku prezydent uznał pakt Ribbentrop–Mołotow za słuszną decyzję. Potem dołączyli do niego także inni. Tak nie wygrywa się wojny informacyjnej!
Prowadzona przez Kreml gra w pingponga toczy się dalej. Potępienie (ping) – poparcie (pong) – potępienie (ping) – poparcie (pong). Po publikacji stanowiska prezydenta potępiającego pakt (ping) w artykule z 19 czerwca termin rozpatrzenia wniosku Żurawlowa (ping) został odroczony. Cóż, w końcu, zgodnie ze słowami byłego marszałka rosyjskiego parlamentu Borysa Gryzłowa:
Parlament nie jest platformą dla debaty politycznej!
Historia też nie powinna być.
Poprawki: Korekta źródła cytatu.