Read this article in EN RU IT ES FR DE PL UA RO KA

Przesmyk suwalski na celowniku

23 czerwca, 2022

W ostatnim czasie Rosja przekierowała część swoich wysiłków na wprowadzenie światowej opinii publicznej w błąd w kwestii Litwy. Dokładniej mówiąc, chodzi o przesmyk suwalski (zwany też korytarzem suwalskim) – słabo zaludniony obszar położony bezpośrednio na południowy zachód od granicy polsko-litewskiej. Jego znaczenie jest kluczowe, ponieważ oddziela on rosyjską eksklawę Kaliningrad od reszty Rosji.

Temat ten wywołuje dużo emocji na Kremlu, ponieważ 17 czerwca weszły w życie sankcje UE, przyjęte jeszcze w połowie marca. Zabraniają one importu i tranzytu niektórych wyrobów żelaznych i stalowych pochodzących z Rosji. Mimo to tranzyt nieobjętych sankcjami pasażerów i towarów do i z obwodu kaliningradzkiego przez Litwę trwa nieprzerwanie. Tranzyt lądowy między Kaliningradem a innymi częściami Rosji nie został wstrzymany. Nie ma też żadnej blokady na Morzu Bałtyckim. Litwa, sumiennie stosująca się do unijnych sankcji, nie nałożyła żadnych dodatkowych ograniczeń na tranzyt.

Fakty te oczywiście w najmniejszym stopniu nie przeszkodziły kreatywnym autorom prokremlowskiej dezinformacji. Znana ze swojego zamiłowania do skandali agencja RuBaltic – skoncentrowany na krajach bałtyckich trybik w kremlowskiej machinie dezinformacji – błyskawicznie podkręciła swoją retorykę, alarmując swoich czytelników, że „droga, którą obrała Litwa w celu zablokowania obwodu kaliningradzkiego, zakończy się użyciem broni jądrowej w Wilnie”. Przypadkowo, lub też nie, spółka RuBaltic jest zarejestrowana w Kaliningradzie i działa pod auspicjami Bałtyckiego Uniwersytetu Federalnego im. Immanuela Kanta.

Do tego grona dołączyła również telewizja RT France, na ekranie której bezpodstawnie oskarżono Litwę o naruszenie międzynarodowych zobowiązań prawnych. Jest wręcz przeciwnie – Litwa przestrzega swoich międzynarodowych zobowiązań zgodnie z literą prawa. Atakowanie unijnych sankcji wprowadzonych w związku z rosyjską agresją na Ukrainę – w opinii Kremla niesprawiedliwych i bezprawnych – jest stale powracającym tematem w prokremlowskich narracjach dezinformacyjnych.

Fałszować, czy jeszcze bardziej fałszować – oto jest pytanie

Przenosząc się z Kaliningradu na Ukrainę, 15 czerwca w serwisie Telegram na kanale o nazwie @sashakots opublikowano trzy zdjęcia przedstawiające fałszywe zawiadomienia. Według autora zawiadomienia te były oficjalnym komunikatem administracji miejskiej Charkowa wzywającym mieszkańców do pozostawienia w ich domach otwartych drzwi, aby pomóc Siłom Zbrojnym Ukrainy w znalezieniu nowych punktów do prowadzenia ostrzału. Miasto Charków szybko zdementowało to kłamstwo, ale nie przeszkodziło to rosyjskim propagandystom w rozpowszechnianiu go na Telegramie, w prokremlowskich kanałach i na kilku kontach dyplomatycznych.

Następnego dnia, 16 czerwca, na tym samym kanale udostępniono zdjęcie sfałszowanego dokumentu podpisanego rzekomo przez ukraińską wiceminister edukacji i nauki Verę Rogovą. Zgodnie z tym dokumentem ukraińskie instytucje edukacyjne miały do 23 czerwca sporządzić listy absolwentów w wieku poborowym, którzy mają być powołani do służby wojskowej. Ministerstwo zdementowało dokument już następnego dnia, a zespół StopFake – flagowego projektu ukraińskiej organizacji pozarządowej Media Reforms Centre – również przedstawił wiarygodne dowody potwierdzające nieautentyczność tego dokumentu. Mimo to ten sfałszowany dokument został rozpowszechniony na wielu kanałach Telegramu, zyskując 360 000 wyświetleń w ciągu zaledwie dwóch dni.

Kanał @sashakots ma ponad pół miliona obserwatorów i jest prowadzony przez Aleksandra Kotsa, „specjalnego korespondenta” prokremlowskiej gazety „Komsomolskaja Prawda”. Według szeregu niezależnych badaczy, jednostek zajmujących się weryfikacją faktów i oficjalnych źródeł jest on znany z rozpowszechniania prokremlowskiej dezinformacji.

Fałszerstwa wydają się być jedną ze współczesnych technik, taktyk i procedur, gdyż 17 czerwca w serwisie Telegram na kanale o nazwie @jokerdpr udostępniono fałszywą cyfrową kopię dokumentu podpisanego przez ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmitrija Kulebę, skierowanego do polskiego ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Rau. W dokumencie tym ukraiński minister rzekomo zwraca się do polskich władz o ułatwienie powrotu do kraju ukraińskim uchodźcom w wieku od 18 do 60 lat, którzy obecnie przebywają w Polsce. Polskie Rządowe Centrum Bezpieczeństwa szybko zdementowało ten dokument. Podobnie jak w poprzednich przypadkach, nie przeszkodziło to wielu kanałom w serwisie Telegram w dalszym udostępnianiu dokumentu, co zaowocowało ponad 620 tysiącami wyświetleń. Dokument ten został również rozpowszechniony w co najmniej 28 rosyjskich mediach.

Końca dezinformacji nie widać

Temat wniosków o członkostwo w UE Ukrainy, Mołdawii i Gruzji jest w prokremlowskich mediach bardzo na czasie. Rosyjskie państwowe źródła dezinformacji już wysunęły twierdzenia, że dążenie Ukrainy do członkostwa w UE zamieniło ją w „rynek niewolników”, wykorzystując stare dezinformacyjne tropy „porzuconej Ukrainy”. Zbliżające się decyzje Rady Europejskiej w sprawie przyznania tym krajom statusu kandydata nie umkną uwadze prokremlowskiego ekosystemu dezinformacji. Wkrótce zapewne powrócimy do tego tematu.

 

Inne przekazy z tego tygodnia:

  • Wiele prokremlowskich źródeł wciąż rozpowszechnia utarty już slogan, że UE i jej państwa członkowskie utraciły suwerenność.
  • W innym źródle próbowano przedstawić ukraińską Legię Cudzoziemską jako grupę zagranicznych najemników, którym nie wolno brać udziału w walkach.
  • Z kolei inne prokremlowskie źródła próbowały wmówić swoim odbiorcom, że prezydent Zełenski otrzymuje porady natury militarnej od swojego 9-letniego syna.